Emilia Wojtyła – matka papieża

Home / Aktualności / Emilia Wojtyła – matka papieża
Treść wiadomości
----

Z informacji, które o niej przetrwały, wyłania się obraz ciepłej, cichej kobiety, która poświęciła życie rodzinie. I która urodziła sławnego syna wbrew opiniom lekarzy. Miesiąc maj jest wyjątkowym miesiącem, przypada 100 rocznica urodzin papieża Jana Pawła II, ale też obchodzimy Dzień Matki. Dlatego przyjrzyjmy się sylwetce matki – Wielkiego Polaka – Emilii Wojtyła z domu Kaczorowska.

Emilia Anna Wojtyłowa, rocznik 1884, pochodziła z Krakowa. Wychowywała się jako panna z dobrego domu, w rzemieślniczej, dość bogatej rodzinie, religijnej i kultywującej tradycje patriotyczne. Miała dwanaścioro rodzeństwa. Była absolwentką żeńskiej szkoły zakonnej, odebrała wszechstronne wykształcenie, znała języki obce (biegle mówiła po niemiecku), grała na pianinie. Nie wiemy, kiedy ani jak poznała męża Karola – podoficera rachunkowego w adiutanturze pułku piechoty. Ślub zawarli 10 lutego 1906 r. Jako mężatka Emilia najdłużej mieszkała w Wadowicach. Tam też urodził się jej pierwszy syn, Edmund. Po czternastu latach zaś, 18 maja 1920 r., na świat przyszedł drugi syn Wojtyłów – Karol, przyszły papież. Dom Wojtyłów był tradycyjny. W pierwszych latach Karola wychowywała głównie matka, ojciec zaś pracował, by utrzymać rodzinę. Zachowały się opowieści, że Emilia niemal oszalała na punkcie syna. Bez przerwy lulała go w drewnianej kołysce, śpiewała do snu, nosiła. Nie mówiła na niego Karol, tylko zawsze zdrobniale – Loluś. A gdy był starszy – najwyżej: Lolek. Tak cudownie urodzony, stał się oczkiem w głowie matki. „To dziecko będzie kimś wielkim!” – powtarzała. I matczyna intuicja jej nie zawiodła. To matka przestrzegała rodzinnych rytuałów: w domu przynajmniej jeden posiłek musiał być wspólny, gdy jej mąż wrócił już z pracy, a starszy syn Edmund ze szkoły. Kiedy zaś w 1924 r. Edmund zdał maturę i wyprowadził się do Krakowa, gdzie podjął studia medyczne na Uniwersytecie Jagiellońskim, wspólny obiad obu synów i rodziców musiał się odbyć chociaż w niedzielę, tak by więzi rodzinne przetrwały. Dom w Wadowicach był też nad wyraz religijny. Matka nauczyła Karola znaku krzyża i pierwszych modlitw, prowadziła go do kościoła, tłumaczyła, jak ważna w życiu jest wiara. Emilia zajmowała się małym Karolem z miłością i oddaniem. Niekiedy przy opiece nad młodszym bratem pomagał jej Edmund, który uczestniczył we wspólnych spacerach po mieście. Matka wprowadzała w ten sposób obu synów w specyficzny klimat małomiasteczkowy, który tworzyły Wadowice, zabierała ich nie tylko na zakupy do sklepów, ale też na jarmarki, prowadziła na rynek, gdy grywali tam uliczni muzycy albo gdy odbywały się defilady wojskowe – dbała bowiem także o wychowanie patriotyczne. W domu na głos czytała dzieciom dzieła klasyki literackiej, np. Trylogię Sienkiewicza albo strofy Norwida. Od niej synowie słyszeli od małego, że Ojczyzna to – jak wiara – rzecz święta. Od 1927 r. choroba Emilii mocno już postępowała (na co chorowała i dlaczego tak bardzo cierpiała, nie wiadomo do końca.) Nie wychodziła z domu, w słoneczne dni mąż wynosił ją na krześle na balkon, gdzie lubiła szyć albo cerować ubrania synów. Potem już tylko leżała w łóżku. Przede wszystkim taki obraz matki miał w pamięci Jan Paweł II. André Frossard zanotował: „Swoją matkę znał właściwie wyłącznie jako osobę chorą”. Nic więc dziwnego, że papież powiedział później, iż „nauczył się cierpienia od matki”. Emilia Kaczorowska-Wojtyłowa zmarła 13 kwietnia 1929 r. Karol miał wtedy niespełna 9 lat.

W 1939 roku Karol Wojtyła napisał wiersz poświęcony mamie, który później został włączony do tomu poezji „Renesansowy psałterz”. Wojtyła wyraża w nim tęsknotę, ale też ogromny szacunek i szczerą miłość do nieżyjącej matki, którą syn nazywa „zgasłym kochaniem”. Stanowi wyraz bezsilności wobec śmierci, ale też wiary, że to nie koniec życia, ale początek.

Poniżej link do biografii filmowej „Karol Wojtyła – nasz Papież” 100-lecie urodzin Jana Pawła II.

Emilii – Matce mojej Karol Wojtyła,

Kraków, wiosną 1939 r.

Matka
Nad Twoją białą mogiłą
białe kwitną życia kwiaty –
O, ileż lat to już było
bez Ciebie – duchu skrzydlaty.

Nad Twoją białą mogiłą,
od lat tylu już zamkniętą,
spokój krąży z dziwną siłą,
z siłą, jak śmierć – niepojętą.

Nad Twoją białą mogiłą
cisza jasna promienieje,
jakby w górę coś wznosiło,
jakby krzepiło nadzieję.

Nad Twoją białą mogiłą
klęknąłem ze swoim smutkiem –
o, jak to dawno już było –
jak się dziś zdaje malutkim.

Nad Twoją białą mogiłą
o Matko – zgasłe Kochanie –
me usta szeptały bezsiłą:
– Daj wieczne odpoczywanie.

Interpretacja wiersza:

źródło:

M. Kindziuk „Matka papieża”

„Autobiografia” Jana Pawła II

https://ipn.gov.pl/pl/aktualnosci/42279,Cieplo-rodzinnego-gniazda-Wojtylowie.html

Zespół Wychowawców Świetlicy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *